Sekspozytywny eSklep – jak to się robi?

"Satysfakcję daje mi poczucie, że wpływam na poprawę czyjegoś życia intymnego - nie tylko sprzedaje, ale edukuję" – rozmawiamy z Antonim Ruszkowskim - twórcą kinkywinky.pl

FP20: Prowadzisz eSklep z asortymentem erotycznym, co jak wiadomo podlega w Google licznym ograniczeniom. Jak czytamy w Centrum zasad AdWords w procesie sprawdzania reklama otrzymuje jedną z kategorii rodzinnych, oznacza to, że np. w Polsce Google dopuszcza publikację reklam wibratorów, prezerwatyw czy literatury erotycznej. Korzystasz z tej możliwości?

Antoni R.: Nie korzystam z Adwords. Kilkukrotnie podchodziłem do tej usługi, ale nie mam zbyt dobrych doświadczeń. W przypadku erotyki ludzie wpisują w wyszukiwarkę bardziej ogólne zapytania, w przeciwieństwie do elektroniki, gdzie najczęściej szukamy konkretnego modelu. To sprawia, że trudniej dotrzeć do interesującej nas grupy docelowej.

Być może zrobię jeszcze kilka podejść do tego kanału reklamowego, ale coraz częściej przekonuję się, że lepiej stawiać na bardziej „miękkie” sposoby dotarcia do potencjalnych klientów. Zamiast przepalać budżet na Adwords skłaniam się raczej w stronę Content Marketingu, fundowania nagród w konkursach czy zacieśnianiu współpracy z dobrymi blogami, które mają wokół siebie zbudowaną społeczność.

FP20: Uważasz, że ograniczenia w promowaniu towarów, które masz w swoim sklepie ze strony Google są odpowiednie? A Facebook?

Antoni R.: Odpowiednie dla kogo? Najpewniej dla samego Google. Szczerze powiedziawszy jakoś dogłębniej nie zastanawiałem się nad sensownością ich poczynań w tej kwestii. Wielkie korporacje niestety już tak mają, że niektóre ich decyzje bywają niezrozumiałe dla pewnych grup odbiorców, ale w ogólnym rozrachunku im się one kalkulują. Wystarczy spojrzeć na markę Sony, która od dziesięcioleci unika wprowadzania na swoje platformy mocnej erotyki w obawie przed utratą etykietki firmy prorodzinnej.

Na zasady dotyczące reklamowania się w Google zbytnio się nie oglądam. Natomiast okropnie denerwuje mnie pruderyjność Facebooka. Bardzo wiele osób prowadzących fanpage związane z erotyką czy seksualnością boryka się z cenzurą, która niejednokrotnie przybiera kuriozalny charakter (konto można mieć zawieszone lub trwale usunięte za przysłowiowy sutek na trzecim planie wrzuconego zdjęcia). Moje konto reklamowe na tym portalu od dawna jest zablokowane, choć nigdy nie epatowałem nagością czy „nieodpowiednimi” treściami. Z bliżej mi nieznanych powodów uznano, że zbyt duża ilość propozycji reklam (podkreślam słowo „propozycji”) naruszała ich standardy. Sytuacja wygląda zatem tak, że chcę płacić za promocję postów (bardzo często o charakterze edukacyjnym), lecz Facebook odmawia przyjęcia moich „brudnych” pieniędzy.

FP20: Czyli łatwo nie jest, bo podobnie jak np. sprzedawcy wina, masz w sieci kilka poważnych ograniczeń. Porównywarki, remarketing dynamiczny, materiały sponsorowane – z jakich narzędzi nie możesz korzystać promując np. wibratory?

Antoni R.: Remarketing jest możliwy, choć nie w przypadku Google. Kolejną usługą wyszukiwarki, do której nie mam dostępu są Zakupy Google, co bierze się z tego, że po kliknięciu w reklamę gadżetu teoretycznie można się „przeklikać” na podstronę w moim sklepie, która oferuje film pornograficzny. Porównywarki zakupowe nie robią problemów w prezentowaniu oferty jednak w sytuacji, w której Kinky Winky konkuruje jakością obsługi, nie zaś niską ceną, używanie tego typu narzędzi nie ma dla mnie większego sensu. Z innych ograniczeń mógłbym wymienić możliwość prezentowania reklam displayowych jedynie w godzinach nocnych. Na szczęście nie dotyczy to wszystkich portali, z którymi współpracuję.

FP20: Co sprawia Ci największą trudność?

Antoni R.: Kapryśność wyszukiwarki, która przekłada się na nieustanną walkę o wartościowy ruch na stronie sklepu. Badanie skuteczności własnych poczynań również nie należy do czynności łatwych.

<a href="http://imgur.com/XhgHe4E"></a>

FP20: W Kinky Winky stawiacie na edukację, co zresztą widać na Waszym blogu. Czytając go, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ważną rolą tego biznesu jest element edukacyjny. Nie będę Cię pytać dlaczego akurat ta branża, ale chciałabym wiedzieć za co Ty różową branżę kochasz?

Antoni Ruszkowski: Zabawnie, że właśnie o to konkretnie pytasz, bo całkiem niedawno na sklepowym blogu zawisł artykuł pod tytułem „za co kochamy branżę dla dorosłych”.

FP20: To nie tak, że czytałam tylko ostatni wpis – żeby nie było.

Antoni R.: Powodów mojego uwielbienia tej pracy jest całkiem sporo. Zacznę od tego, że pomysł na sklep wyrósł z moich zainteresowań akademickich, a zatem jest przedłużeniem pasji naukowej. W 2007 roku na UJ obroniłem pracę magisterską dotyczącą filmów pornograficznych. Uznałem, że warto polskim odbiorcom zaprezentować inne oblicze tego gatunku filmowego (niestety powszechnie postrzeganego jako stylistyczny monolit). Pomyślałem, że dobrym uzupełnieniem filmowej oferty będą książki. Stąd był już tylko krok do gadżetów erotycznych i okazało się, że wpadłem na pomysł otwarcia sex shopu.

Różowa branża daje mi mnóstwo radości, ekscytuje intelektualnie, jest inspirująca, a nie nudna. Praca w branży „dla dorosłych” poszerza horyzonty, pozwala poznać i zrozumieć, co podnieca różnych ludzi. Uwielbiam ją za świetnych ludzi, z którymi mam przyjemność współpracować oraz za cudownych klientów, od których co rusz dostaję pozytywny przekaz, utwierdzający mnie w poczuciu, że to co robię ma sens.

Prowadzenie sekspozytywnego sklepu wiąże się również z edukacją seksualną, której naszemu społeczeństwu ciągle brakuje. Na miarę moich możliwości staram się wypełniać tę lukę. Satysfakcję daje mi również poczucie, że wpływam na poprawę czyjegoś życia intymnego, że sprzedawanymi produktami mogę dawać ludziom radość. No i mam praktycznie nieograniczony dostęp do filmów i zabawek erotycznych :)

FP20: A propos alternatywnych sposobów na promocję… zorganizowaliście w kinkywinky.pl niedawno ciekawą akcję „Zrób dobrze kotkowi” – gdybyś miał ocenić procentowo, ile w tej akcji promocji, a ile potrzeby serca – tylko szczerze.

Antoni R.: Założenie akcji było następujące: przy zakupie dowolnego wibratora z oferty Kinky Winky sklep przekazywał 10 PLN na zakup specjalistycznej karmy leczniczej dla chorych kotów ze schroniska dla zwierząt z Gdyni. Muszę zmartwić hejterów - do tego projektu w żadnej mierze nie podchodziłem w sposób wyrachowany. Szukając pomysłu na kolejną akcję promocyjną wiedziałem tylko tyle, że chcę zrobić coś, co pozytywnie wpłynie na otoczenie. Trochę zainspirowały mnie reklamy w rodzaju „kup wodę, posadzimy drzewo”. Tylko sadzenie roślin w mojej branży raczej by się nie sprawdziło. Musiałem pójść w innym kierunku. Połączyłem dwa aspekty, które kocha Internet, czyli seks i koty. I to wypaliło. Po miesiącu do schroniska zaniosłem ponad 25 kg drogocennej karmy dla kotów.

Co jakiś czas staram się wychodzić z nietypowymi pomysłami. Przykładowo w ubiegłym roku zorganizowałem pierwszą społecznościową porno-zbiórkę. Na portalu crowdfundingowym PolakPotrafi.pl zebrałem fundusze na wydanie polskiej edycji ebooka Eriki Lust. Ta pochodząca ze Szwecji reżyserka alternatywnych filmów dla dorosłych napisała kompendium wiedzy dla osób, które chciałyby przenieść na ekran własne fantazje erotyczne. Jej tytuł to „Jak nakręcić porno: praktyczny poradnik filmowania seksu”. Pomyślałem, że warto zaprezentować tę ciekawą lekturę polskiej publiczności. Akcja spotkała się z pozytywną reakcją. Obecnie trwają końcowe prace nad składem graficznym. Ebook będzie dostępny za darmo.

FP20: Entuzjasta filmów – a jakże! A jak oceniasz projekt ourlovely.com?

Antoni R.: _Our Lovely to inteligentny… pierścień na penisa, który połączony ze specjalną aplikacją ma pozytywnie wpłynąć na jakość życia intymnego korzystających z niego par. Sam pomysł wydaje się ciekawy, choć urządzenie jest dopiero w fazie prototypowej. Trudno zatem powiedzieć o jego działaniu coś więcej. Our Lovely podaje użytkownikom takie informacje jak poziom kalorii spalonych podczas stosunku, ilość ruchów frykcyjnych, czas trwania stosunku oraz – na bazie historii zbliżeń – podaje wskazówki mające ulepszyć seks. Osobiście bywam sceptyczny wobec wielu akcesoriów, które na fali obecnej mody łączą tradycyjne gadżety erotyczne z aplikacjami mobilnymi oraz Internetem. Czasami nie warto komplikować tego, co może pozostać proste. Dlatego zastanawiam się czy przekładanie seksu na wartości liczbowe to coś czego bardzo potrzebujemy. Mam jednak nadzieję, że osobom stojącym za gadżetem (w dużej mierze pochodzącym z Polski) uda się zbiórka na Indiegogo i o jego zaletach będziemy się mogli przekonać na żywo.

To, na co czekam z prawdziwą niecierpliwością to mariaż wirtualnej rzeczywistości z pornografią. Za sprawą okularów 3D Oculus Rift jesteśmy świadkami prawdziwego come backu konceptu, o którym mówiło się całe dekady temu. Porno od dziesięcioleci sytuuje się w awangardzie wykorzystania nowych technologii (wideo, DVD, streaming video, płatności kartami etc.). Poziom zbliżenia się do rzeczywistości oferowany przez VR oraz możliwość realizacji najrozmaitszych fantazji sprawiają, że w tym przypadku może być podobnie. Pierwsze filmy już powstają…

<a href="http://imgur.com/6LfmxKH"></a>

Cześć!

Chcesz opublikować tekst? Odezwij się do nas
Karolina Michalak Relationship Manager
redakcja@ehandel.com.pl
+48 721 945 134
  • Infoguru Sp. z o.o. Sp. k.

    Wydawca

  • POLAND, Poznań, Truskawiecka 13

    Adres prawny

  • VAT ID 7811967834

    NIP